x

x

środa, 25 kwietnia 2012

Szał

Pierwszy (ciepły!) weekend na działce. Świat oszalał z radości: po plaży biega w wiosennym obłędzie nasz ulubiony świergotek, tak że omal nie zderzy się z myszkującą pod tujami nornicą. Wszystko śpiewa, skrzeczy, tupocze. Kakofonia w lesie.

A działka przezimowała całkiem nieźle, brzeg nie poddał się wiosennym wylewom, więc spokojnie zaczęliśmy planować nowe inwestycje: z samego rana przyjechały świeże deski
na taras, zostały umówione kamienie. No i zjawił się Jędruś - czyściutki, ogolony, wyraźnie składający wyrazy. O dziwo, nie poszedł z wiosennego wrażenia w tango. Popatrzył, pochodził, a jak chwalił, jak cmokał, że „u pana Marka to zawsze tak ładnie i zadbanie”. Nie mógł się nachwalić. Po czym, jak stał, wyrzucił na wypielęgnowaną skarpę niedopałek. Ot, przyzwyczajenie drugą naturą człowieka.