x

x

czwartek, 20 marca 2014

Sąsiedzi


Nazwaliśmy go Pielgrzymem. Bo wygląda jakby przeszedł pół świata. Długie siwe włosy à la hipis, taka sama broda. Lniane spodnie i sprany podkoszulek. Chodzi pochylony do przodu, z rękami założonymi za plecy, stawiając zamaszyste kroki. Codziennie robi obchód. Pomału bada każdą roślinę posadzoną w ogrodzie, a potem wychodzi przed furtkę i kilka razy przechadza się wzdłuż płotu. Tam i z powrotem. Kiedy go mijamy, spogląda uważnie,
ale nigdy nie skinie głową na powitanie. A przecież nasze działki dzieli zaledwie kilka domów, widział nas nie raz.

Czasem czuję się jak małpa w klatce. Ja w hamaku, oni po drugiej stronie płota. Przecież widzą, że ich widzę. Ale wcale nie czują się tym skrepowani. Przystają i bezczelnie obcinają dom. Nawet komentują. Za to dzień dobry nie uświadczysz.

Zjawia się raz w sezonie. Staje na skarpie i spogląda z dumą na ogród porośnięty chwastami. Siłą rzeczy jego wzrok musi prześlizgnąć się po naszym tarasie. I nic. Nie ciekawi go, co się działo przez rok na działce? Dlaczego nad rzeką jest powalone drzewo? Gdzie podziały się żerdzie z płota? Wizyta trwa nie dłużej niż pięć minut. Potem wsiada do samochodu i odjeżdża.

Sąsiedzi. Znani-nieznani. Każdy coś tam o sobie wie. Ale jeden drugiego unika. Człowiek ucieka przed anonimowym miastem, a trafia na anonimową wieś.


Zdjęcia: www.hdtv-sat.eu, www.cyfraplus.pl