x

x

środa, 20 maja 2015

Akcja "rzeczka"

Brzeg, umacnianie brzegu - powtarzałam to jak mantrę na redakcyjnych kolegiach, bo jak człowiek słyszy o tym od młodości, każdego sezonu, wydaje mu się, że sprawa jest paląca. I właściwie chyba jest.
Choć tak naprawdę nie chodzi tu wcale o metody wzmacniania (czy progi na zakolach są skuteczne?; profesjonalnie - matami przeciwerozyjnymi czy naturalnie - faszyną?), ile o samą ideę tego przedsięwzięcia.

Bo jakoś tylko nielicznym spośród naszej działkowej społeczności ten problem spędza sen z powiek. Chcemy przecież, żeby było ładnie, żeby miło się schodziło do rzeki, no i żeby choć optycznie działki wydały się większe. Pozostali od Okrzejki się odwracają, nie chcą/nie potrafią (?) docenić jej uroków, pozwalają zniknąć w gęstwinie trzcin, pokrzyw i zwalonych przez bobry drzew. A przecież Okrzejka
to największy atut tej okolicy. Ludzie zaciągają ciężkie kredyty, by mieć letnisko z widokiem na wodę.
A ci, którzy mają ją na wyciągnięcie ręki, zdają się sprawę ignorować.

Nie rozumiem. I chyba nie chcę zrozumieć.


Akcja "rzeczka" powtarza się zwykle co rok-dwa, w zależności od tego, jak bardzo Okrzejka wylała na wiosnę i jak dużo narobiła szkód.

Brzeg trzymają w ryzach dębowe pale przetykane faszyną. Na dnie leżą podkłady kolejowe, następnie kolejno kamienie, żwir rzeczny, igliwie i suche liście, znowu żwir
i dobra ziemia.

Na świeżo usypanej ziemi widać pierwsze źdźbła młodej trawy. Pale wbite w dno rzeki dodatkowo wzmacniamy metalowymi obręczami, żeby nie popękały.









sobota, 2 maja 2015

Wiosno, ach to ty!



Dwa tygodnie na działce - to zdarza się rzadko, zwłaszcza na wiosnę. Z uwagą śledziłam więc każdą zmianę w naturze. Nareszcie był na to czas. W oczach rozwijały się pąki. Nagle zakwitły śliwy i forsycje, i równie nagle wszystkie kwiaty opadły. Wieczorem stawy milczały, a o poranku rozbrzmiewały skrzekiem żab. I nie wiadomo kiedy w budce dla ptaków pojawiły się małe. 
Gdy przyjechaliśmy, aura nie nastrajała letniskowo. Dziś zieleń aż kipiała.




Druga połowa kwietnia, a pogoda, krajobraz, atmosfera jak późną jesienią. Mroźny wiatr nie sprzyja spacerom,
na drzewach ani jednego listka, na działkach żywego ducha.

Ślady życia widać tylko na drzewach - bobry zrobiły swoje.
A potem wszystko ruszyło...