x

x

wtorek, 21 lipca 2015

Tacy sami

Podoba mi się ostatnia reklama Leroy Merlin - o bohaterach w swoim domu.
Młode małżeństwo wyjeżdża co weekend na wieś, eleganckie pantofle zamienia na trapery, laptopy na siekierę i buduje siedlisko. Podoba mi się, bo opowiada o ludziach takich jak my. Myślałam, że jesteśmy lifestylowymi dinozaurami, że teraz to tylko Zbawiks, targi śniadaniowe i lansik na miejskich rowerach się liczą. A tymczasem proszę, reklama. Czyli ktoś jeszcze, tak jak my, zamiast do modnej knajpki rzuca się w wir prac ziemno-rzeczno-budowlanych; ktoś jeszcze, tak jak my, wysłuchuje uwag zdziwionych sąsiadów: "Na weekend przyjechali, a zamiast odpoczywać, pracują od rana do wieczora"; ktoś jeszcze siada wieczorem na progu/ pomoście/ ławce i patrzy na zachodzące słońce - zmachany do kresu wytrzymałości, ale szczęśliwy. 
Dobrze wiedzieć, że nie jesteśmy sami.



niedziela, 19 lipca 2015

Rzeka my love




Sezon urlopowy sprzyja refleksjom na temat tego, co by się chciało zmienić w swoim życiu i... na działce. 

Sąsiad zadumał się pod płotem: - Tak, dobrze się gdzieś ruszyć, żeby po powrocie stwierdzić, że tutaj jest najlepiej. 

A my? Miejmy odwagę się przyznać: zdrajcy! Pojechali na Mazury, napatrzyli się na wypasione siedliska i w głowach się poprzewracało. Wróciliśmy z wakacji i zaczęliśmy wybrzydzać. Że więcej słońca by się przydało. Że ciasno. Że pod kuchennym oknem nie kwitną malwy. Że okiennice ładniejsze byłyby zielone. A w ogóle to nie ma werandy i jakiś ten domek mizerny. Eh, wziąłby tak człowiek i coś pobudował od nowa. O, w Kruszynie jest piękna ziemia, leży odłogiem, pod lasem, sad można by założyć. W Podebłociu też ładny zakątek, chata mazowiecka na pewno by się zmieściła. W Strychu działka ze starym kasztanem - oczami wyobraźni już widzimy dębową ławę i moskitierę romantycznie przewieszoną przez gałęzie.

Tylko... Tylko jakby czegoś brakuje... Jakby za cicho. Za monotonnie w krajobrazie. Nie ma wierzb podgryzanych co sezon przez bobry. Nie ma irysów ani kaczeńców. Nie słychać szmeru wody między drzewami. Cóż, po prostu nie ma rzeki.

Zadumaliśmy się z sąsiadem: - Tak, dobrze się gdzieś ruszyć...