x

x

poniedziałek, 28 maja 2018

Co nowego

Coraz bliżej finału. Do połowy czerwca pan Marek obiecał uporać się z wykończeniem. Wtedy
na budowę wejdą dekarz i stolarz. A chwilę później będzie można zamawiać kuchnię i nareszcie się wprowadzać. Juhuu!

Ganek w połowie gotowy (na wzór oryginalnego). Doszła też podmurówka z łupanego kamienia polnego.
Komin obłożyliśmy płytkami. Tata pomógł nam przyciąć tuję.

Przyszły pokój Ani jest już ocieplony. Wisienką na torcie będzie modrzewiowa podłoga.

Miejsce, w którym stała kiedyś szopa. Po jej rozebraniu Karol skuł grubą betonową podmurówkę i zasypał dziurę ziemią.

I śladu nie widać. W tle stary sad sąsiada. W rozpadającej się chacie znaleźliśmy ogromną beczkę, piękną figurkę Madonny i stary drewniany warsztat stolarski - właściciel pozwolił nam się tymi skarbami zaopiekować.

Po wielomiesięcznych deliberacjach zdecydowaliśmy ostatecznie, że stodołę rozbierzemy. To ostatnie
pamiątkowe zdjęcia dawnych zabudowań.


Łąka po skoszeniu. W weekend sąsiad zabrał sobie siano, a Karol wysiał trawę łąkową. Gdy urośnie, wybieg dla konia sąsiadów będzie gotowy.

Klacz sąsiada dwa tygodnie temu - w ciąży. Liczyliśmy - a zwłaszcza Ania - że na naszej łące będzie wkrótce brykał
źrebak. Niestety, malec urodził się martwy. Ale mama ma się dobrze. Mamy nadzieję, że w przyszłości będzie się jeszcze cieszyć ślicznym potomstwem.

wtorek, 22 maja 2018

Za siatką

Moda na nią przyszła z Francji. Zgrzebną kurniczą siatkę najczęściej znajdziemy w starych prowansalskich kredensach, gdzie wstawiana jest w drzwiczki nadstawek zamiast tradycyjnej szybki. Czasem drzwiczki wykładane są jeszcze od środka tkaniną.

Ale pomysłów na metalową siatkę może być więcej. Bo czemu nie zrobić z niej moodboardu,
klosza na owoce, koszyka na wiejskie jajka, świecznika? Materiał nie jest drogi (od 19,90 zł/mb
w Leroy Merlin), a rustykalnym wnętrzom dodaje odpowiedniego klimatu.






fotografie: Pinterest

Poniżej prezent na nowy dom od bratowej Karola. Jak zapewnia, z siatką dopiero zaczyna przygodę,
ale złapała wenę i w planach ma znacznie więcej tego typu dekoracji. Połączenie siatki i szkła dało ciekawy efekt: z jednej strony siatka przełamała elegancki charakter naczynia, z drugiej - sama nabrała szyku.


Do wykonania wazonu Diana wykorzystała: szklany słój, siatkę kurniczą, kawałek drutu otrzymanego z siatki, nożyce do metalu/kombinerki, szczypce precyzyjne okrągłe lub bociany i rękawice ze wzmocnionymi palcami.

fot. Diana Strugała
Najpierw wycięła z siatki kawałek przeznaczony na wazon (obwód słoja z niewielkim zapasem). Następnie oplotła słój siatką i złapała dwa jej brzegi (złączyła dwa wystające pręciki) na dole
przy dnie. Wyciągnęła słój i, idąc w górę, dokładnie połączyła pozostałe odstające pręciki siatki.
W splecioną siatkę wsunęła ponownie słój. Drutem wykończyła górny brzeg siatki (przy szyjce wazonu) tak, by naczynie się z niej nie wyślizgnęło.

niedziela, 20 maja 2018

Jeszcze jeden cytat

W piątek i sobotę deszcz wisiał w powietrzu, choć ostatecznie do niczego nie doszło. Jednak wilgoć doskonale wyczuwały owady, a wraz z nimi swój lot zniżały też jaskółki. Lubię te ptaki - wiecznie
w ruchu, wiecznie spóźnione, w pogoni za... No właśnie - za czym? Ich charakter ładnie opisał Wiesław Myśliwski:

fot. Pinterest

"A jaskółka, nawet gdy latami pod jednym dachem z ludźmi mieszka, wieczny strach. Strach boży, ludzki, liść osiki. I bez przerwy fruwający. Bez przerwy w locie. Tu, już tam. Niżej, wyżej.
Co dopiero nad ziemią, już pod niebem. Jakby przed czymś ciągle uciekała. I przed czym?
Nieraz patrzysz na nią, jak tak lata, to jakby w oku źdźbło łzawiło. Czasem znów ci się wydaje,
że za ciasno jej na tym świecie i szamoce się jakby w klatce zatrzaśnięta między niebem a ziemią. Ogłupiała prawie w tym lataniu. Stale goni ją coś i goni. I co? Bo nawet niziutko pośród chałup kiedy przelatuje, śmiga zakosami tak ostrymi, że cię prawie tnie po oczach, jakby chciała, żebyś śladu nawet po niej nie spamiętał."

Wiesław Myśliwski, "Kamień na kamieniu"


fot. Pinterest

środa, 9 maja 2018

Czas na akacje

Gdzieniegdzie zaczynają już powoli kwitnąć. A w mojej ulubionej ostatnio książce przeczytałam:

fot. Wikipedia commons
"Bo akacje dawniej na wozy się sadziło. Miałeś akację przed chałupą, to miałeś i wóz. No, może
bez dyszla i latrów. Bo na dyszel najlepszy młody dębczak, a na latry sosnowe calówki. Ale miałeś rozworę, stołki, rycony, podoski, śnice, podełgę, wagę, orczyk, kłonice, luśnie, no i koła. A na koła
to już nie ma lepszego drzewa od akacji. Nawet z dębu się nie zrównają. Za twarde i lubią pękać.
A koła w wozie najważniejsze."

Wiesław Myśliwski, "Kamień na kamieniu"

Konia z rzędem, kto wie, do czego służą wymienione elementy drewnianego wozu: rycony, podoski, śnice itd. Odnalazłam jedynie, że rozwora to gruby drąg, którym łączono przód i tył wozu.
Że kłonice służyły do mocowania burt nadwozia. A waga to krótka belka scalona z dyszlem
- ale o szczegóły nie pytajcie. Dowiedziałam się też, że rzemieślnika, który zajmował się wyrobem
kół i innych części powozów i bryczek, nazywano stelmachem. A wozy konne na drewnianych kołach
- żelaźniakami.

Zostańmy jednak przy pachnących akacjach. Jak podaje Stary Testament, z akacji zbudowano Arkę Przymierza. Wszystko by się zgadzało, bo jasne, lekkie, ale twarde drewno jest odporne na gnicie. Do dziś wykorzystuje się je w meblarstwie.
Co ciekawe, drzewo zwane w Polsce akacją, wcale nią tak naprawdę nie jest. To grochodrzew, popularnie nazywany robinią pseudoakacją. Prawdziwe akacje są z rodzaju Acacia i w Polsce nie występują. Polskie robinie najczęściej kwitną na biało.
Uwaga: roślina, tak przecież dekoracyjna i ładnie pachnąca, jest silnie trująca. Jedynie kwiaty nie zawierają toksyn szkodliwych dla człowieka - dawniej wykorzystywano je w kuchni i zielarstwie. 




fotografie: Wikipedia commons

niedziela, 6 maja 2018

Jak spędziliśmy długi weekend

Gdyby tak ująć w dwóch słowach - bardzo owocnie. A mianowicie:

- dogadzaliśmy sobie kulinarnie

Na świeżym powietrzu wszystko smakuje po królewsku. Nawet zwykła chałka z konfiturą lub miodem.

Tarta z rabarbarem i dżemem pomarańczowym. Obrusy dostałam od redakcyjnej koleżanki - sprawiły się idealnie!

- robiliśmy wyprawy rowerowe

a. dla przyjemności




b. w poszukiwaniu bzu




c. po mleko i jaja od zaprzyjaźnionej gospodyni


- ciężko pracowaliśmy

a. zaczęłam karczować jeżyny na nowej działce

Na początku stajesz przed problemem i nie wiesz, od czego zacząć. 
Potem ogarnia cię zwątpienie. Nie, to się nie uda.

Po czym, gdy z wolna posuwasz się do przodu, a obok rośnie górka wyrwanych pnączy, stajesz się tak zawzięty,
że nie przepuścisz żadnemu korzeniowi.

W nagrodę: niewielki bukiecik niezapominajek, które znalazłam przyduszone w jeżynach oraz...
... przemiły ogromny bukiet bzu od sąsiada "za ciężką pracę".

b. Karol porąbał drewno do kominka

Lektura "Porąb i spal" przyniosła rezultaty.


c. odnowiłam jeden ze skarbów znalezionych w stodole

Choć zapyziały, ujął mnie swoimi miniaturowymi rozmiarami. W sam raz do pokoju Ani - pomyślałam.

Taboret przetarłam najpierw papierem ściernym, by nowa farba lepiej "złapała się" powierzchni. 

Do malowania wykorzystałam farby Annie Sloan, kolory: Florence (błękitny na siedzisku) i Provence (zielony na nogach). 


- uprawialiśmy sport: ja z kijaszkami, Karol - wiadomo - bił rekordy na rowerze



"Moja" brzoza. Tu robię przystanek, by przytulić się do drzewa.



- podziwialiśmy naturę

Widok na pola sprzed domu w Podebłociu. Tuż przed wiosenną burzą.

Wąwóz tuż za zakrętem, minutę drogi od domu.

Nowy pupil Ani - ślimak Kuba - spędził z nami cały tydzień. Za nowy dom służył mu duży, szeroki słoik wyłożony mchem
i trawą. Co godzinę wychodził z Anią na spacerki ;)