Leśna działka rodziców miała bardzo dużo nieodżałowanych zalet: cicho szemrzącą rzekę, w czasie upałów błogi cień, widok na konary drzew podczas popołudniowej siesty na hamaku, imponujący mszalnik - duma rodziny. Ale ponieważ była leśna, szatę roślinną miała mocno ograniczoną.
Co skutkowało tym, że żyliśmy trochę w nieświadomości, jak bujnie "kwitnie" świat dookoła.
W Podebłociu jest inaczej. Choć osobiście jesteśmy jeszcze ubodzy w rośliny, otaczają nas dojrzałe, wybujałe ogrody sąsiadów, w których od początku sezonu mogliśmy podziwiać żółcienie forsycji, blade błękity wisterii, a teraz wszystkie odcienie róż.
|
Krwiste czerwienie widać nie tylko w ogrodach. Wśród dojrzewającego zboża chowają się maki. |
Ale i w naszym ogrodzie zaczyna się coś już nieśmiało pojawiać. Pierwsze koty za płoty.
|
Czarny bez |
|
Nigdy bym nie przypuszczała, że tak będę przeżywała pojawienie się pierwszych roślin
na swojej rabacie. Gdy zakwitła ostróżka, dosłownie odtańczyłam taniec zwycięzcy. |
|
Długo wyczekiwany łubin. |