x

x

sobota, 12 stycznia 2019

Jak z obrazka

A gdyby tak inspiracje wnętrzarskie czerpać z malarstwa? Odkąd pamiętam zawsze podobały
mi się kolory sypialni van Gogha w Arles, choć sam obraz z nieco "walącym" się łóżkiem i rozedrganą kreską może budzić niepokój. Zazdrościłam, że tam na Południu wesołe błękity, żółcienie i zielenie
są czymś oczywistym i naturalnym, gdy tymczasem my, ludzie Północy, podchodzimy do nich
z dystansem i obawą.

Co tu dużo ukrywać, ja również chyba nie odważyłabym się wprowadzić tak soczystych barw do własnego domu. Zresztą, co dobre pod niebem Prowansji czy Toskanii, niekoniecznie sprawdza się
w Polsce. Ale jest jedna rzecz na obrazie van Gogha, której nie potrafiłam się oprzeć, i choć wiem,
że bardziej pasuje do krajobrazu Południa niż biednej mazowieckiej wsi, to jednak nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności i jej nie kupić. Co wcale nie było takie łatwe, bo prędzej można ją sprowadzić zza granicy niż ustrzelić w Polsce.

Vincent van Gogh, Sypialnia w Arles, 1889, Musée d'Orsay, Paryż

Chodzi mianowicie o żółte krzesło z wyplatanym siedziskiem z trawy morskiej. Nie z rafii
(takie akurat znaleźć nietrudno, choćby na Allegro), nie ze sznurka (jak skądinąd przepiękne krzesło Wishbone projektu Hansa Wegnera), ale właśnie z trawy morskiej. Siedziska z tego materiału dostaniemy bez problemu na stronie wiklinowydom.pl, ale co z resztą mebla? Tu z pomocą przyszło bonami.pl, które w jednej z kampanii wystawiło krzesło jota w jotę jak z obrazu van Gogha.
W dodatku zielone - idealne do naszej nowej sypialni w Podebłociu. Jak tylko je zobaczyłam,
nie wahałam się ani sekundy. Już nie mogę się doczekać, kiedy stanie na działce.