kąpiel w rzece, gdy tylko na plaży pojawią się pierwsze promienie słońca, wygłupki na macie,
długie rozmowy podczas rowerowych wycieczek do sklepu, odnawianie kolejnego stołka, planowanie co gdzie stanie w nowym domu i jakie będą w nim dominowały kolory.
Natomiast dla Karola - przewalanie ton kamieni, palenie sterty gałęzi i karczowanie malin na nowej działce w towarzystwie dekarza, stolarza i ekipy montującej płot. A wszystko to przy gorących dźwiękach radia Eska, w którym lubują się nasi robotnicy.
Wiem, wiem, wygląda to niefajnie: tu wakacyjny relaks, a tam mąż haruje na budowie. Ale gwoli wyjaśnienia: po pierwsze, w kulminacyjnym momencie na działce pracowały równocześnie trzy ekipy, więc gdybyśmy miały pojawić się tam jeszcze my, zrobiłby się zdecydowany tłok; po drugie, teren budowy to niezbyt trafione miejsce na zabawę - a co zrobić z maleństwem, gdy oboje jesteśmy zajęci?; po trzecie, ledwo podnoszę samą taczkę, a co dopiero razem z zawartością. Mój czas jeszcze nadejdzie, gdy trzeba będzie myć okna, odkurzać, urządzać.
Tak więc urlop każde z nas spędzało w tym roku jakby w podgrupach, zachowując nieco inny obraz wakacyjnej rzeczywistości.
Moje "obrazki" to sielskie widoki natury, która ostatnio bardzo przyspieszyła swój bieg - w połowie lipca drzewa uginały się już od owoców, a na pola wyjeżdżały pierwsze "bizony". Jarzębina była czerwona jak we wrześniu, a na skraju dróg żółciła się mimoza.
Z kolei u Karola było monotematycznie, bo wszystko związane przeważnie z budową w Podebłociu. Efekt dwutygodniowych prac w domu i ogrodzie to m.in. nowy płot, dach z oknami połaciowymi, modrzewiowe podłogi i parapety oraz wykarczowane pole malin. To ostatnie pozwoliło odsłonić kilka ładnych drzew, które dotąd ginęły w kłębowisku poskręcanych pnączy: przede wszystkim dorodne okazy jesionów czy czarny bez, który przy drobnych staraniach nabierze na pewno wkrótce wigoru. Za odnowioną oborą wyraźniej zarysowały się strzeliste modrzewie sąsiada i bujna winorośl
z kiściami czarnych słodkich owoców.
Widok z tarasu na oborę i przydomowy skład drewna. Drzwi obory na pierwszym planie będą prowadziły do przyszłej sauny, drugie w tle - do warsztatu i magazynu ogrodowych narzędzi. |
Widok od strony sąsiada. Okna połaciowe nie psują frontowej, tradycyjnej, bryły budynku. Dwa "grzybki" to kominki dachowe zapewniające skuteczną wentylację łazienki. Po lewej okno od sypialni. |