Wszystkie fot. Karol Strugała |
x
wtorek, 29 października 2019
Koniec sezonu
Ostatnie dni były mieszanką mgieł, słońca, burzowych chmur i przepięknych zachodów. I tylko szkoda, że czas już zamykać działkę, bo dopiero się rozkręcamy. Najbardziej żal nam Ani, która bardzo przywiązała się do rudego kota, zwanego Tygrysem, i świata poza nim nie widzi. Polubiliśmy też Kamila, towarzysza zabaw naszej córy, bez którego będzie teraz jakby puściej i ciszej. Ale czas zwijać manatki - do zobaczenia na wiosnę.
piątek, 25 października 2019
Wynajmujemy dom
W zeszłym tygodniu przyjechała do nas na 5 dni bratowa Karola. Wypieliła z perzu rabatę, zgrabiła liście. Gdy przyjechaliśmy w piątek, czekał na nas rozpalony kominek, a na stole pachnąca kolacja. Jednym słowem - dobrze nam było.
Jest coś miłego w tym, że tak dobrze odnalazła się w Podebłociu. Chciałabym stworzyć tu miejsce, do którego ludzie będę chętnie wracać. Namiastkę włoskiego agriturismo,w którym wręcza się gościom własne nalewki i dżemy, by powitać ich znowu za rok. I choć ciocia, która ma agroturystykę na Mazurach przekonuje, że szybko traci się ochotę na przetwory i tego typu duperele, mnie wydaje się, że sprawiałyby one dużo frajdy.
Tymczasem dom otwarty jest dla całej rodziny i znajomych, więc gdyby ktoś nabrał ochoty, serdecznie zapraszamy. Grabienie liści mile widziane... ;)
Dojrzałe owoce róży. Teraz wystarczy przekroić na pół, usunąć pesteczki i wysuszyć w piekarniku. Do herbaty w sam raz. |
poniedziałek, 7 października 2019
Kot na myszy
Od kiedy w zimę zaginęły dwa zaprzyjaźnione z nami młode koty, Ania była bardzo niepocieszona. Wciąż szukała nowego przyjaciela.
I oto się zjawił. Przyszedł zwabiony jedzeniem, i już został. Teraz do prawowitego domu wraca już tylko na noc. Albo i nie, włócząc się gdzieś po kominach.
Co więcej, mamy z niego niemały pożytek, bo odkąd się pojawił, żadna mysz nie ośmieliła się zajrzeć nam do domu (podczas gdy u rodziców co roku zdarzały się dwie-trzy).
Gdybyście jednak z jakichś względów nie mieli kota, na myszy podobno najskuteczniejsze
są dziewanna i dzika mięta. Rodzice wypróbowali i poskutkowało.
I oto się zjawił. Przyszedł zwabiony jedzeniem, i już został. Teraz do prawowitego domu wraca już tylko na noc. Albo i nie, włócząc się gdzieś po kominach.
Co więcej, mamy z niego niemały pożytek, bo odkąd się pojawił, żadna mysz nie ośmieliła się zajrzeć nam do domu (podczas gdy u rodziców co roku zdarzały się dwie-trzy).
Gdybyście jednak z jakichś względów nie mieli kota, na myszy podobno najskuteczniejsze
są dziewanna i dzika mięta. Rodzice wypróbowali i poskutkowało.
fot. Pinterest |
pl.wikipedia.org |
piątek, 30 sierpnia 2019
Ostatnie dni lata
Koniec wakacji rozpieszcza prawdziwie śródziemnomorską pogodą. Postanowiliśmy więc poleniuchować jeszcze trochę na Mazurach.
A potem przyjechałam z Anią do Podebłocia, gdzie zaczęłam przetwarzać, wekować
i pasteryzować to, co dała natura.
A potem przyjechałam z Anią do Podebłocia, gdzie zaczęłam przetwarzać, wekować
i pasteryzować to, co dała natura.
Z tak wyczekiwanego dzikiego bzu zrobiłam sok. |
Z winogron, które rosną na granicy z sąsiadem, nastawiłam nalewkę. |
Na nalewkę będą też już niedługo nadawały się owoce dzikiej róży. |
Prosto z łąki: wrotycz do zasuszenia, dzikie maliny i pierwsza kania. |
środa, 14 sierpnia 2019
Czyżby już jesień?
Koniec urlopu i jakby koniec lata - ślady, jakie odnalazłam w okolicy, dobitnie świadczą o tym,
że wakacje bezpowrotnie mijają.
że wakacje bezpowrotnie mijają.
Słoneczniki na polu... |
...i na rabacie. Moja duma - bo wyhodowane z nasionka. |
Dziewanny rosną wzdłuż drogi prowadzącej do starej części Podebłocia. |
Dojrzała już kukurydza. |
Wszędzie kwitnie mimoza. |
Z antonówek zrobiłam placki - smakowały jak w dzieciństwie. |
Gruszka u sąsiadów aż ugina się od owoców. |
Dojrzał czarny bez, więc... |
...musimy uśmiechnąć się do kolegi, może zrobi nalewkę ;) Bo pigwówka i ratafia cościk się kończą. |
środa, 24 lipca 2019
Dom z cegły
Spotykam się niedawno z przyjaciółką, a ona już od progu
wciska mi w dłonie książkę i zapewnia
z przejęciem: - Musicie to przeczytać. Koniecznie! To właściwie o Was. Ja się w tej książce zakochałam. Zobaczysz, będzie się Wam podobała – przekonuje. I choć różnimy się jak dzień i noc,
i podobają nam się zupełnie inne rzeczy, w tym jednym wypadku Kacha miała stuprocentową rację.
z przejęciem: - Musicie to przeczytać. Koniecznie! To właściwie o Was. Ja się w tej książce zakochałam. Zobaczysz, będzie się Wam podobała – przekonuje. I choć różnimy się jak dzień i noc,
i podobają nam się zupełnie inne rzeczy, w tym jednym wypadku Kacha miała stuprocentową rację.
Książka Doroty Brauntsch „Domy bezdomne” zrobiła na mnie szczere wrażenie i
faktycznie
przez moment pomyślałam, że autorka pisze właściwie o naszym domu. Bo choć jej reportaż
obiera sobie za miejsce akcji Śląsk, to już za bohatera - wiekowe gospodarstwa zbudowane
z cegły. A nasz dom, choć nie na Śląsku i nie z połowy XIX wieku jak niektóre pszczyńskie gospodarstwa, to przecież z cegły jest właśnie zbudowany, na jajcowinie - jak dawniej mówiono
- czyli wapiennej zaprawie z dodatkiem białek kurzych jaj, by mury były bardziej plastyczne,
odporne na uderzenia i wstrząsy.
przez moment pomyślałam, że autorka pisze właściwie o naszym domu. Bo choć jej reportaż
obiera sobie za miejsce akcji Śląsk, to już za bohatera - wiekowe gospodarstwa zbudowane
z cegły. A nasz dom, choć nie na Śląsku i nie z połowy XIX wieku jak niektóre pszczyńskie gospodarstwa, to przecież z cegły jest właśnie zbudowany, na jajcowinie - jak dawniej mówiono
- czyli wapiennej zaprawie z dodatkiem białek kurzych jaj, by mury były bardziej plastyczne,
odporne na uderzenia i wstrząsy.
Reportaż Doroty Brauntsch krąży nieustannie wokół cegły, opowiada o ludziach, którzy ją wypalali, którzy z niej budowali, dla których była synonimem prawdziwego rzemiosła i domowego ogniska.
Nas też od początku ona zauroczyła, przykuła uwagę, podpowiedziała, by z domu, który z niej powstał sto lat temu i nadal stoi, w żadnym wypadku nie burzyć.
Mieszkamy tu już kolejne miesiące, obserwujemy, jak dom zmienia
się pod wpływem światła
i pór roku, oswajamy go. Dzięki autorce "Domów bezdomnych" jeszcze bardziej dostrzegłam,
jak wyjątkowe jest to, co i tak za wyjątkowe od początku uważaliśmy. Obchodzę budynek dookoła, dotykam go, badam i czuję wyraźnie, jak coraz bardziej jest nasz.
i pór roku, oswajamy go. Dzięki autorce "Domów bezdomnych" jeszcze bardziej dostrzegłam,
jak wyjątkowe jest to, co i tak za wyjątkowe od początku uważaliśmy. Obchodzę budynek dookoła, dotykam go, badam i czuję wyraźnie, jak coraz bardziej jest nasz.
A żeby nigdy nie umknęło nam to, co w nim najważniejsze (choć skryte za bielą, czego pewnie
autorka by nam nie darowała), poniżej kilka wycinków z książki – ku pamięci:
autorka by nam nie darowała), poniżej kilka wycinków z książki – ku pamięci:
Mówiono na nią palcówka, bo często ten, kto robił cegłę,
zostawiał w niej odciski swoich palców.
Cegła jest jak dobrze wypieczony chleb. Tak jak bochenek,
który ma bardziej spieczony spód obsypany mąką, a na górze spękaną skórkę. Ręka
piekarza nadała mu kształt, zrobiła znak krzyża. Cegła także ma swój rysunek,
różnorodne płaszczyzny. Niekiedy można w niej odnaleźć odbicia palców lub
deski, na której schła.
Mając tak niewiele materiałów budowlanych do dyspozycji –
zaledwie cegłę, kamień i drewno
– ludzie umieli postawić dom o idealnym wyczuciu proporcji.
– ludzie umieli postawić dom o idealnym wyczuciu proporcji.
Przyroda – nie moda; pragmatyzm – nie kaprys twórczy
podpowiadały ludziom na wsi, jak
zbudować zagrodę. Człowiek był blisko natury, więc nosił w sobie pierwotny zmysł piękna i ładu. Słońce i kierunki wiatrów umiejscawiały dom w przestrzeni. Zawsze bezbłędnie.
zbudować zagrodę. Człowiek był blisko natury, więc nosił w sobie pierwotny zmysł piękna i ładu. Słońce i kierunki wiatrów umiejscawiały dom w przestrzeni. Zawsze bezbłędnie.
Dom stał na lekkim wzniesieniu. Ludzie wiedzieli, w jaki sposób wykorzystać przestrzeń.
Kiedyś drogi i ścieżki wiły się w zgodzie z ukształtowaniem terenu. Kto dziś wybuduje osiedle
z krętą drogą?
Kiedyś drogi i ścieżki wiły się w zgodzie z ukształtowaniem terenu. Kto dziś wybuduje osiedle
z krętą drogą?
Bo dom żyje, dopóki żyje w nim człowiek.
Dziadek zawsze tłumaczył, że dom jest jak człowiek. Popatrz, mówił, tu są oczy, i wskazywał
na symetrycznie ułożone okna, tu jest buzia, i
pokazywał na drzwi, tu kręgosłup – chodziło mu o sień na przestrzał, z której
wchodziło się do każdego pomieszczenia – a tu mózg. I wskazywał na strych. Jak
masz jakiś problem, to idź pod dach i tam pomyśl, tak mawiał. Dziadek uważał,
że pod dwuspadowym dachem myśli się lepiej i przestaje boleć głowa, bo tak jak
w piramidzie powietrze
jest tam odpowiednio zjonizowane.
(napisane na strychu, pod dwuspadowym dachem)
jest tam odpowiednio zjonizowane.
(napisane na strychu, pod dwuspadowym dachem)
poniedziałek, 22 lipca 2019
Nasza codzienność
Zaczął się trzeci tydzień naszego pobytu w Podebłociu. Nigdy wcześniej tyle czasu nie
spędziłam na działce, więc cieszę się każdym dniem, odkrywając urok codziennych obowiązków
i zwykłych czynności.
...na które przychodzą dziki. Oglądaj tutaj.
spędziłam na działce, więc cieszę się każdym dniem, odkrywając urok codziennych obowiązków
i zwykłych czynności.
Śniadanko na tarasie. I czego chcieć więcej? |
Zakupy. Tu targ na rynku w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą, gdzie jak co roku wybraliśmy się na wycieczkę. |
Mój ukochany koszyk na zakupy. Pojemny i wygodny, idealnie mieści się do bagażnika na rowerze. |
Przekąska w błękitach. Na wsi jak nigdzie indziej człowiek ma ochotę dogadzać zmysłom. |
Ciasto według przepisu mamy ze śliwek kupionych w Kazimierzu - tak słodkich, że aż się rozpadaly. |
Czas spędzony na działce poświęciłyśmy też na urządzanie drewnianego domku Ani. Zostało tylko pomalowanie go z zewnątrz. Kolory już wybrane. |
Trudno obojętnie przejść obok ogrodnika, gdy wszystko tak pięknie kwitnie. Karol odkrył niedawno w Rykach sklep Zielona Diaglezja, więc pojechaliśmy z rodzicami zrobić ogrodowe zakupy. To i dwa zdjęcia poniżej są propozycją właściciela sklepu. |
A to już moja rabata, uzupełniona o jeżówkę (powyżej) i rudbekię (której nie widać na zdjęciu). |
Dary natury: przy łące rosną małe kwaśne jabłuszka... |
...a pod lasem ulęgałki... |
Popołudniami zwykle jeździmy na spacery... |
...z których lubię przywozić polne kwiaty i... |
...układać z nich bukiety. |
Subskrybuj:
Posty (Atom)