x

x

niedziela, 26 lipca 2020

Cały w kwiatach

Zawsze chciałam mieć w ogrodzie kwiaty. Dotąd na zarośniętej iglastymi drzewami i zacienionej działce rodziców w ogóle nie było to możliwe. Tutaj ogród jest typowo wiejski, a rabaty z biegiem czasu będą się rozrastać, kusząc kształtami i kolorami.


Nie znamy nazwy tych kwiatów, ale rosną przy każdym płocie we wsi.
Dziewanna
Jeżówka

Jeżówka

Nachyłek

Mieczyk

Dzwonek

Liatria

Floksy

Tawuła

Mieczyk

Peonia
Warszawianka
Hortensja bukietowa

Hortensja



niedziela, 19 lipca 2020

Motycz

Kiedy z Babcią odwiedzałyśmy rodzinę w Motyczu, zwykłyśmy robić przetwory ze wszystkiego,
co można było znaleźć w ogrodzie: z agrestu, jabłek, śliwek czy ogórków, których było całe pole. Zwłaszcza te ostatnie dziwnym trafem przypadły mi do gustu i z zapałem je zbierałam, by potem
duże przeznaczać na sprzedać, a małe wkładać do słoików.

Ale jednego nie trawiłam: zbierania porzeczek, których siostra mojej Babci miała całe zatrzęsienie. Gdy Babcia zaczynała je zbierać o świcie, kończyła o zmroku. I tak przez bitych kilka dni. Siadała
na zydelku, między nogami stawiała sobie wiadro i z wprawą godną mistrza oskubywała krzaczek
z jego skarbów. A że była otyła, czasem noga stołka niechcący się zapadała w ziemi i Babcia osuwała się w porzeczki. Śmiechu było przy tym co niemiara, ale mimo wszystko jakoś nie byłam w stanie się
do nich przekonać. Nudziłam się przeokropnie, bo raz - nie lubiłam zbierać takiej drobnicy, dwa - piszczałam na widok wszelkiego robactwa.

Moja Babcia miałaby dziś ubaw: teraz ja biorę stołek, siadam i zaczynam skubać. I choć to taka namiastka porzeczek (krzak jest tylko jeden), ilekroć do nich zaglądam, przypomina mi się Motycz
i Babcia siedząca wśród porzeczek.

Krzak czarnej porzeczki.

Ogórki w ogródku Ani.