Ruszyliśmy z kopyta: kolejne ekipy zrobiły ogrodzenie (bo sarny podskubywały nam drzewka), drewutnię (miała być pierwotnie altaną, ale skoro mamy taras...), miejsce na ognisko z murkiem,
na którym będzie można przykucnąć, i ławeczkę, którą pomalowała Ania.
Nogi Karol zabrał z rodzinnego domu, siedzenie i oparcie dorobił stolarz. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz