Zwykle zaczyna się tak: błogi poranek z planami na relaks.
A kończy tak: sadzeniem, pieleniem, rąbaniem, nawożeniem i... karmieniem.
|
Lobelia |
|
Surfinia różyczka |
|
Lawenda i begonia |
|
Niezapominajki |
|
Początki mojego zielnika: na razie wsadziłam trzy rodzaje mięty, oregano, lubczyk, szałwię, bazylię i trawę żubrówkę. |
|
Żeby to jedna taczka... |
|
Wypielona dzika róża, którą próbujemy ratować. |
|
Nawóz pod róże z fusów od kawy i startych skorupek jajek. |
|
Zebrane młode listki mięty ususzę i wykorzystam w naparach. |
|
Ania karmi źrebaka sąsiadów. |
Ale gdy wieczorem człowiek znajduje wreszcie czas, by na chwilę usiąść i ponapawać się wykonaną robotą, wie, że było warto i uśmiecha się do siebie szeroko.
|
Zachód słońca z dachu obory. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz