w nie zaangażowani. Oczywiście wciąż jako obserwatorzy, ale nieco uważniejsi. Bo raz:
mieszkając w centrum wsi, nieustanny ruch kombajnów i traktorów wciąga nas w swoje tryby
czy byśmy tego chcieli czy nie. A dwa: spędzając dużo czasu z kolegą Ani, którego rodzice
mają gospodarkę, siłą rzeczy odczuwamy niepokoje i radości sąsiadów, przeżywamy razem
z nimi kaprysy pogody, martwimy się, czy plony będą udane. A lipiec, jak to lipiec, nie szczędzi obrazków różnorakich, od dni upalnych i spokojnych, przez wietrzne i chmurne, po burzowe.
Na pierwszym planie tak zwana miotła. Gdy się wkręci podczas koszenia zboża, hamuje robotę na wiele godzin. Ale wygląda malowniczo. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz