to nowy kot Kamila, kolegi Ani. Nie znoszą się i nie raz już doszło między nimi do bójek.
Ale żeby gęś! Tego jeszcze u nas nie było! Wczoraj wieczorem Kamil przybiega nagle
z pisklakiem w dłoniach. Znalazł je pod naszym płotem, jak skubało sobie trawkę. Cud,
że żaden kot się na niego nie połakomił. Zaczęliśmy zachodzić w głowę, skąd mógł się wziąć.
Żaden z gospodarzy gęsi nie hoduje. Prawdopodobnie musiał więc wypaść z wozu. Teraz chodzi
za dzieciakami jak pies. Karol zbudował pisklakowi profesjonalny kojec ("A miałem wreszcie
usiąść na tarasie i poczytać książkę!") i śmiejemy się, że czas zakładać większą hodowlę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz