Ogórki przeszły wszelkie oczekiwania. Gdy wróciliśmy z gór, były już prawie przejrzałe.
Natomiast szparagówka wciąż ma się dobrze - co dzień zrywamy ją do obiadu prosto z grządki.
No i już niedługo dojrzeją pomidorki - wczoraj trochę je przerzedziłyśmy (pourywałyśmy zbędne liście) i podwiązałyśmy uginające się pod własnym ciężarem gałęzie. Pod nieobecność Ani
ukradkiem spróbowałam jednego - był nabrzmiały od słońca, ciepły i obłędnie pachniał.
x
środa, 28 lipca 2021
Zbiory ciąg dalszy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz