x

x

sobota, 16 października 2021

Sauna

Para buch... Dojechała długo oczekiwana sauna. Panowie uwinęli się w 6 godzin, ale przyjechali
w niedzielę, więc będę mogła ją wypróbować dopiero za tydzień.





Wczesna jesień

 Nadrabiam zaległości. Tym razem śliwki od sąsiada pana Aleksandra i zrobiony z nich placek,
placki z jabłkami i borówkami oraz kilkoma zdjęciami nadchodzącej jesieni.








środa, 22 września 2021

Motyle

Było ich naprawdę dużo. Przysiadały na każdym kwiecie budlei, jeden obok drugiego. Podobno przyciąga je fiolet. I zaczynam wierzyć, że coś w tym musi być.
















niedziela, 8 sierpnia 2021

Dary sąsiedzkie

Od przybytku... jednak głowa boli. Miłe jest, gdy sąsiedzi obdarowują plonami z ogródka,
ale co dużo, to nie zdrowo ;) Co ma zrobić jedna osoba z ogromniastą cukinią i 20 jajami?

Ja z cukinii zrobiłam placki z cukinią i fetą oraz zupę krem z cukinii i pokruszoną fetą. Jaja na szczęście mogą trochę poleżeć, więc przez kilka następnych poranków jadłam jajką na tysiące sposobów - przynajmniej wyjdzie mi to na zdrowie!


Placki z cukinią i fetą

Zupa krem z cukinii


Czarny bez


poniedziałek, 2 sierpnia 2021

Rytm dnia

Co dzień powtarza się mniej więcej ten sam schemat: skoro świt sąsiad wyprowadza na pastwisko jedyną krowę, jaką ma w swoim obejściu, a pod wieczór wraca po nią traktorem. Maszyna, równie stara jak sędziwym jest nasz sąsiad, pyrkocze wolno, a za nią krok w krok podąża krowa karmicielka
ze zwieszoną głową i wymionami pełnymi mleka.

Co dzień (gdy jeszcze zboża dojrzewają, a wśród nich kwitną polne kwiaty, które namiętnie zbieram), słyszę za plecami głos starszego pana: "Kwiatki pani zbiera. Będą na wianek". Nieodmiennie te same słowa. Ten sam tekst od trzech lat. Podpierając się laską, staruszek wraca z krótkiego spaceru, który zamyka się na niewielkim odcinku dom - krzyż.

Co dzień mam swoje małe rytuały: audycję poświęconą jazzowi o 18.00 w Radiu Dwójka, a zaraz
po niej "Książka do słuchania". Ale najbardziej, choć to może staromodne, lubię Lato z Radiem,
bo kojarzy mi się wakacjami spędzanymi na działce rodziców, a ja ostatnio jestem sentymentalna. Czasami tańczymy sobie razem z Anią w takt przebojów z dawnych lat... Kiedy rodzice kupili działkę, byłam niewiele starsza od niej, miałam 13 lat.

Co dzień "Witam Szanowna Sąsiadkę" naszego sąsiada zza płotu, nieznaczne kiwnięcie głową
pewnego pana na rowerze, jakby "spode łba", i od kiedy wydarzyło się to, co się wydarzyło - telefon
od mamy z niezmiennym pytaniem "Wszystko w porządku?".

Ach, zapomniałabym: raz w tygodniu zjawia się w naszej wsi dostawczak z paszą. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby swojego przyjazdu nie oznajmiał charakterystycznym trąbieniem - pojawia się zawsze pod wieczór, w określonej kolejności podjeżdża pod bramy domów, których mieszkańcy się u niego zaopatrują, i pozostaje tam nie krócej, nie dłużej, zawsze w sam raz. Dźwięk dostawczaka rozbrzmiewał też zeszłego roku. Byłam tuż przed drugą operacją i jego wesoła "melodyjka" stanowiła jeden z nielicznych akcentów, który na chwilę mógł mnie rozbawić, jedyną pewną rzeczą wśród tysiąca znaków zapytania, które zewsząd mnie otaczały. I nadal otaczają...