x

x

wtorek, 24 maja 2011

Portrety (1)

Jasio Mleczarz 


Człapu, człapu, człap… Stukot kopyt słychać było już z daleka. Zerkałam na zegarek, żeby się upewnić, czy to on.
Szósta rano. A więc tak - Jasio Mleczarz jechał do mleczarni. Jeździł jeszcze kilka lat. Potem przestał. Zestarzał się, zaczął pić.

Wtedy zdarzyło się coś, czego nigdy, jak mówi, nie zapomni mojemu tacie.
Sierpień, dwunasta w południe, żar leje się z nieba. Całe szczęście,
że działkowicz długo nie usiedzi w miejscu i nosi go po całej okolicy.
Tatę poniosło na szosę.

Ledwo uszedł kilka kroków, widzi pod swoim płotem Jasia Mleczarza. Leży w rowie, głową w dół, blady, umorusany, jak nieżywy. Z boku pogruchotany rower,
w siatce puste potłuczone butelki. Więc podbiega do niego, zaczyna cucić.

No i co teraz z Jasiem zrobić? Poleży tak jeszcze godzinę, to jak nic dostanie udaru. Na to pozwolić nie można. Ale chłop ciężki, bezwolny, nie do ruszenia, przecież nie zaniesie go na barana do wsi. Patrzy, po drugiej stronie szosy jest cień. Więc bierze Jasia pod pachy, rozgląda się na boki i cichaczem podrzuca do rowu naprzeciwko. Trochę mu nieswojo, czemuś się czuje winny jak morderca pozbywający się ciała, więc na odchodne pod głowę podkłada Jasiowi mech - niech mu rów lekkim będzie.

Jeszcze kilka razy tego dnia zagląda troskliwie do Mleczarza, czy aby nic złego się nie dzieje, aż nareszcie stroskany idzie spać. Rano zagląda, rów pusty. Skoro pusty, znaczy chłop żyje, a jak żyje, to po sprawie. Szybko o wydarzeniu zapomina. Ale nie zapomina Jasio.

Wciąż mu się coś nie zgadza: dałby sobie rękę uciąć, że rów, do którego się zwalił, i ten, w którym zastał go świt, to nie ten sam rów. Po tygodniu bardzo intensywnej dedukcji, dochodzi nareszcie, kto go uratował od niechybnej śmierci, i z ciastem od żony puka do naszych drzwi.

Minęło dziesięć lat, a on wciąż, gdy tylko spotka tatę, dziękuje mu za pomoc i, waląc się w pierś, przysięga, że od tamtej pory nigdy więcej nie zdarzyło mu się już tak popłynąć. Pije nadal, ale do rowów nie wpada. Zwłaszcza latem. Zwłaszcza w samo południe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz