x

x

poniedziałek, 29 maja 2017

Ale po co?


Pod sklepem spotykam znajomego ze wsi.
- A Karol gdzie? - pyta z ciekawością, bo zawsze lubi z nim pogadać.
- Na rowerze, on teraz mocno trenuje, robi nawet 50 kilometrów po okolicy - odpowiadam z dumą.
- Fiu, fiu! - na znajomym robi to duże wrażenie.
- Ale po co aż tyle? - wtrąca się na to towarzyszący mu kolega.

Karol rozmawia ze starszym mężczyzną. Stoją w niskiej izbie spróchniałej chałupy. Do mieszkania przystosowany jest tylko jeden pokój, w drugiej części już dawno zawalił się dach. Za kuchnię robi turystyczna kuchenka z dwoma fajerkami działająca na butlę gazową. Za zlew - miska. Pod ścianą stoi polowe łóżko z zapadniętym materacem
i zamolałym kocem.
- Nie sprzedałby pan tego kawałka ziemi naprzeciwko? - pyta Karol.
- Eee, panie. No jest ziemia. Leży sobie. Sprzedać pan mówi? Ale po co?

Czy to brak potrzeb, przyzwyczajenie, umiejętność cieszenia się z małych rzeczy? Czy raczej brak świadomości, że jakieś potrzeby mieć można: potrzebę praktyczniejszej kuchni, wygodniejszej sypialni, ładniejszego domu?
A może to my, mieszczuchy, stwarzamy sobie jakieś zupełnie niepotrzebne potrzeby, kreujemy pragnienia, podsycamy apetyty, wymyślamy zachcianki? Tęsknimy za zgrabnym ciałem i luksusowymi hacjendami,
gdy tymczasem z powodzeniem starcza wyhodowany na piwie brzuszek i zwyczajny dach nad głową...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz