x

x

środa, 20 września 2017

...ale będzie San Francisco

Pierwsze koty za płoty. Nie ma tynków, części ścian, komina (ten ostatni będzie w innym miejscu). Słowem, totalna demolka. Trudno jeszcze dopatrzeć się tu przyszłych wnętrz, ale "proszę się nie martwić, coś wymyślimy" - zapewnia pan Marek.

Podobną ruinę przeżyliśmy osiem lat temu, gdy remontowaliśmy mieszkanie na Nowolipkach. Ale wtedy byliśmy na miejscu i z pyłem, brudem czy hałasem musieliśmy borykać się na co dzień. Teraz zaglądamy na działkę tylko raz w tygodniu, więc komfort remontowania jest nieporównanie większy. Choć ilość decyzji do podjęcia również.

Wybraliśmy już okna (również połaciowe - będą trzy od strony sąsiada po prawej) i dach (gont bitumiczny). Wymyśliliśmy, jak ma wyglądać kominek. W sobotę jedziemy na Bartycką na pierwszy rekonesans podłogowo-płytkowy. Praca idzie do przodu.

Dom bez komina.
Boczne wejście do dawnej spiżarni zakrywały dotąd haszcze. Na miejscu obecnych drzwi pojawi się kiedyś okno.
Gruzu ci u nas dostatek. Na poddasze prowadziła dawniej drabina ustawiona w spiżarni. My ulokujemy schody w  korytarzu,
w części środkowej domu.

Choć wygląda wątpliwie, da się po niej jeszcze wejść. Sama sprawdzałam.
Dom miał układ amfiladowy. W tej ciemnej wnęce znajdowała się kuchnia z tradycyjnym piecem, a teraz będzie łazienka. 

W dużym pokoju też był piec (patrz mały otwór). Po zamurowaniu drzwi zrobimy tutaj aneks kuchenny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz