x

x

poniedziałek, 24 sierpnia 2020

Pocztówka z wakacji

Wieś Tąpadła na zboczu góry Ślęży, gdzie spędziliśmy tydzień u mojego brata ciotecznego, prawdziwie mnie urzekła. Wzdłuż głównej drogi, wąskiej i wijącej się, płynie strumyk, który rozwidla się, tworząc małą wyspę. Stoją na niej domostwa, a prawie w każdym jak nie kapliczka w ogrodzie, to święty obrazek w oknie. Oczywiście wszystko to w miniaturze, ukwiecone, pachnące starymi jabłoniami,
z uginającymi się pod własnym ciężarem płotami, z przekrzywionymi przez starość okiennicami. 

Zrujnowane pałace i poniemieckie solidne domy z czerwonej cegły to widok typowy dla każdej  miejscowości na Dolnym Śląsku. Jedne większe od drugich należały "tylko" do hrabiów, nasz warszawski Zamek Królewski wydaje się przy nich jak domek dla lalek - możemy się schować
z naszą polską megalomanią. 

Czy tęskniłam do Podebłocia? Przez pewien czas nie: architektura pruska wydała mi się
(bo i taka jest) bogatsza, wystawniejsza niż sklecone z desek i pokryte niegdyś strzechą nasze biedne mazowieckie chałupiny. Jednak po dłuższym pobycie jej surowy, ale niewątpliwy urok, sprawił,
że zaczęłam się na Śląsku czuć obco, niemal jak za granicą. Co tu dużo mówić: jakkolwiek ceni się uporządkowany niemiecki świat, Polaka ciągnie jednak na Mazowsze.
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz