x
poniedziałek, 11 czerwca 2012
Koko na działkach
– A jednak próbuje się przebić, próbuje. Już widzi wąskie przejście, wąskie
jak uliczka na Santorini: kręta, długa, zalana słońcem. Już prawie przemknął
– komentator opisuje poetycko zmagania greckiego zawodnika.
– No tak się zachowuje, jakby siedział w greckiej kafejce, popijał kawę i czekał spokojnie, co się wydarzy za dwadzieścia minut – podsumowuje z wyrzutem innego piłkarza.
Trwa pierwszy mecz Euro: Polska-Grecja. Do dyspozycji mamy tylko radio. Emocje komentatorów bardziej się jednak udzielają niż gdybyśmy śledzili mecz w telewizji. Wykrzyczane cztery razy słowo „gol”, kiedy piłka wpada do bramki Greków, podrywa w posadach cały dom, niesie się po łąkach, odbija w rzece.
Ale nie wszyscy przejmują się mistrzostwami. Sąsiadka bez pardonu przychodzi na nasz pomost kąpać psa. – Nie ma może pani szamponu dla psów
– pyta nonszalancko, gdy w eterze decyduje się nasze być albo nie być.
W 51. minucie zjawia się Jędruś. – Właśnie zremisowaliśmy – mówimy
mu na powitanie. – A żebyśmy już przegrali! – macha ręką.
– Pogłupiały te ludziska: chorągiewki se wieszają, oflagowani jacyś,
pypcia dostają! – i odchodzi wzburzony.
Działkowa apatia trwa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz