x

x

poniedziałek, 6 maja 2013

GS-u żal



Kto by pomyślał, że będzie go nam brakowało – ostatni przyczółek PRL-owskiej przedsiębiorczości, czyli wiejski GS, zakończył swój smutny żywot. Na jego miejscu powstał nowy, po brzegi zaopatrzony sklep. Pani Bożenka, dotąd samotnie spędzająca dni pośród półek z wódką i octem, zwija się jak w ukropie.

Coś jednak jest nie tak. Po pierwsze znikł koloryt lokalny – nowy sklep niczym się już nie wyróżnia. Po drugie do przeszłości odszedł GS-owski wielki, okrągły chleb. Pani Bożenka przyznaje, że rozstanie zniosła bardzo trudno, ale decyzję podyktował rynek. Natomiast klienci nie narzekają. – Bierz pan, bierz pan.
Będzie pan zadowolony – namawia Tatę starszy pan. – Nawet w Warszawie takiego chleba nie dostaniecie. Wiem, bo byłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz