x

x

poniedziałek, 5 września 2016

Siedliska moich marzeń (III)

Tym razem wakacyjna pocztówka ze Szczawnicy i dom w stylu typowym dla tutejszej architektury.



Kiedyś osobliwością starych szczawnickich pensjonatów były drewniane tablice wieszane na frontach, rodzaj szyldu z nazwą i malowidłem. Górale mówili na nie godła lub herby szalayowskie, bo to Józefowi Szalayowi, założycielowi uzdrowiska, przypisuje się ich wymyślenie.

Pierwsi kuracjusze, którzy zaczęli zjeżdżać do Szczawnicy, zatrzymywali się zwykle w okolicznych gospodarstwach. Stan domów pozostawiał jednak dużo do życzenia. Szalay prosił i groził, by chłopi trzymali porządek i nie przynosili wstydu miastu, ale bez skutku. W końcu zaproponował, że każdemu gospodarstwu, które zapewni gościom godne warunki pobytu, zostanie nadane godło. Tak powstały tablice przedstawiające zwierzęta, rośliny i przedmioty. Niektóre nawiązywały do wykonywanego przez gospodarza zawodu, inne do jego charakteru. Nadawanie godła miało uroczystą oprawę, przed chałupą grała orkiestra, a drzwi zdobiono girlandami z jedliny. Dom z godłem otrzymywał prawo wynajmu izb kuracjuszom.

Dzisiaj miasto chce przywrócić dawną tradycję. Na frontach kilku szczawnickich willi pojawiły się już pierwsze tablice. Namalował je, na wzór szalayowskich, artysta plastyk Wieńczysław Kołodziejski.




Pewnie domyślacie się, co mi chodzi po głowie :) Tata został już wciągnięty w całą sprawę, zorganizował od stolarza odpowiednią deskę i na dniach ma się zabrać do malowania. Nasze godło będzie oczywiście Pod kogutem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz