x

x

niedziela, 22 stycznia 2017

Żyć modnie

No proszę - jak to życie potrafi zaskoczyć. Myśleliśmy, że zakochani w niespiesznym życiu na działce jesteśmy jakimiś stetryczałymi dinozaurami, a tymczasem okazuje się, że podążamy za trendami. Mowa o duńskiej filozofii hygge, która szturmem podbija serca Europejczyków. Pojawiające się na rynku kolejne książki o tym jakże naturalnym, a jednak dla wielu odkrywczym zjawisku sprzedają się jak świeże bułeczki.

Słowem hyggeligt Duńczycy (podobno najszczęśliwsi ludzie na świecie) opisują błogość, relaks, niespieszną radość z danej chwili. Hygge jest po prostu wszystko, co wprawia nas w dobry nastrój:
czas spędzony z bliskimi, oddawanie się ulubionej lekturze z kubkiem aromatycznej kawy, kontemplowanie widoku za oknem, długie rozmowy przy ognisku, wspólne biesiadowanie z przyjaciółmi, słowem cieszenie się nawet najdrobniejszą rzeczą. Hygge stawia na wartości duchowe i doświadczenie, które czynią nas szczęśliwszymi i bogatszymi wewnętrznie. Jak nic - nasze życie na działce jest hygge.



fot. IKEA
I tylko szkopuł w tym, że tworząc z hygge produkt eksportowy Danii, zgubiono gdzieś sens całego pojęcia. "Hyggują" blogerzy, marki odzieżowe popularnym hasłem opatrują swoje kolekcje, producenci mebli i dekoracji do domu zaczynają w hygge zupełnie mylnie upatrywać jakiś nowy styl wnętrzarski. Okazuje się, że hygge jest lampa, stół albo i całe mieszkanie. Coś, co z założenia nie powinno opierać się na konsumpcjonizmie, właśnie na nim bazuje.

Więc my już chyba nie chcemy hygge działki.

My teraz będziemy żyć według zasady lagom ;)

Jeszcze na dobre duńskie hygge nie zadomowiło się  w naszym słowniku, a już ma konkurenta - szwedzki koncept lansowany przez IKEA. Lagom znaczy "nie za dużo, nie za mało", wystarczająco,
w sam raz. Chodzi o sztukę umiaru, o zachowanie równowagi i unikanie skrajności: może to dotyczyć pracy, zdrowego odżywiania się, dbania o siebie i środowisko, zużycie energii.

Więc w tym sezonie stawiamy na lagom: umiarkowane inwestycje, umiarkowane kontakty z sąsiadami, umiarkowane sporty, umiarkowane jedzenie. Tak, żeby było w sam raz.

Ciekawe, czy lagom też może być hygge...





1 komentarz:

  1. Kiedyś ktoś mnie uczył, że nazywając uczucia dowiadujemy się co tak naprawdę czujemy. Może jak nazwiemy przyjemniejszą stronę naszego życia "hygge" dowiemy się, że taką mamy. Obyśmy nie zrobili z niej drugiego Bożego Narodzenia, gdzie zamiast wartości króluje wspomniany przez Ciebie konsumpcjonizm. Na szczęście są ludzie, którzy mają swój rozum i nie dadzą sobie wmówić, że szafa za10000 jest hygge i muszą ją mieć by być szczęśliwymi ludźmi.

    OdpowiedzUsuń