x

x

niedziela, 30 czerwca 2019

W detalach

Znajomi mówią: "No wszystko fajnie, ale pokaż dom od środka!". Problem w tym, że w środku jest jeszcze dość pustawo, więc na ładną sesję zdjęciową trochę za wcześnie. Uchylę więc tylko rąbka tajemnicy, a tych, co chcą zobaczyć więcej - serdecznie zapraszam, by przyjechali do Podebłocia osobiście.

Prawie z każdym przedmiotem w domu łączy się jakaś mniejsza czy większa historia. Od lewej: koszyk z TK Maxx, świecznik jest z domu rodzinnego Karola, przybornik do oliwy przywieźliśmy z podróży poślubnej w Toskanii,
a puszkę z lat 50. znalazłam w piwnicy rodziców.

Kryształową misę sprezentowała mi koleżanka z dawnej redakcji magazynu wnętrzarskiego Dom i Wnętrze.
Ilekroć na nią patrzę, przypomina się pewna wojenna historia, którą ktoś mi kiedyś opowiedział:
młody chłopak wylądował na Szucha. Wstawiła się za nim jakaś Polka, która była sekretarką u wysoko postawionego niemieckiego urzędnika. Chłopaka wypuścili. Po tym wydarzeniu jego rodzice chcieli w jakiś sposób podziękować
kobiecie za uratowanie syna. Pewnego czerwcowego dnia zapukał do niej posłaniec. W rękach trzymał kryształową
misę pełną truskawek, a wśród truskawek na dnie ukryty był złoty pierścionek.
Taka misa, trochę grubo ciętego szkła, a dla kogoś może być wyrazem niewypowiedzianej wdzięczności.

O krześle z wyplatanym siedziskiem pisałam TUTAJ. Starą lampę naftową kupiłam na Allegro
od sympatycznego kolekcjonera takich lamp.

Zielony świecznik przyjechał ze sklepu lawendowykredens.pl. Na pierwszym planie prosty drewniany z Jysk.

Ceramiczny domek dostał mój Tata od kolegi z Belgii. Wiele lat stał na półce to tu, to tam w warszawskim mieszkaniu rodziców. Nie mógł znaleźć sobie miejsca. Czyżby odnalazł dom?

To również prezent od rodziców. Oryginalna lampa naftowa przerobiona na elektryczną wisiała
w ich kuchni, ale podczas ostatniego remontu zdecydowali, że lepiej będzie pasowała do naszej sypialni
w Podebłociu, która ma zielone akcenty.  

Na drabinie DIY koszyk z Westwingu i kapelusze, które niedługo planuję powiesić na ścianie.

Zdjęcia "jak było" zawisły przy schodach. Na jednym widać dawną stodołę.
Takie pojemniczki na wodę święconą wieszano w starych chałupach tuż za progiem. Ten przyjechał 
w zeszłym roku z Rzymu i również wisi przy wejściu - wchodząc, po prawej stronie.

Na kominku za każdym razem układam inne bukiety.

Kompozycja ze świec-kamieni ozdobi taras w długie lipcowe wieczory.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz