x

x

niedziela, 16 października 2011

Dobre zakończenie

Pod koniec sezonu działkowicz zaczyna się nudzić (cóż, wszystkie ciężkie roboty zrobił na wiosnę), więc zaczyna wymyślać coraz to dziwniejsze zajęcia.
Na przykład ma nareszcie chwilę, by spojrzeć w niebo i zastanowić się,
którą by tu jeszcze przyciąć gałąź. A że wszystkie brzydkie badyle zdążył już
był usunąć ze swojego pola widzenia, pozostają mu te znajdujące się najwyżej
i wymagające iście akrobatycznych zdolności. Ale działkowicz ma czas. Więc niczym generał przed decydującą bitwą oblicza kąt nachylenia gałęzi, jej wagę
i prawdopodobną trajektorię spadania, manewruje drabiną, zabezpiecza się pasem przewiązanym wokół pnia, z drwiącym uśmiechem wysłuchuje pouczeń zatroskanej żony i nareszcie wkracza do akcji.
Nie przewiduje tylko, że natura za nic ma pychę działkowicza,
który przekonany jest, że ją okiełzna. Gałąź okazuje się cięższa niż wynikało
to z obliczeń i zamiast na prawo, jak wykalkulował działkowicz, spada wprost
na jego głowę. Co gorsza pod wpływem uderzenia drabina się osuwa, pas zabezpieczający nie wytrzymuje naprężenia, działkowicz zsuwa się po pniu,
a żona triumfalnie wykrzykuje „A nie mówiłam!”. Po czym na sygnale cała rodzina jedzie do najbliższego szpitala, gdzie zdumionemu działkowiczowi lekarz oznajmia, że ma obtłuczone żebra i przez cztery najbliższe tygodnie żadnej już gałęzi nie utnie. No ale przecież działkowiczowi już się do niczego
nie spieszy.
……………………………………………………………………………
Jednak drzewa kuszą działkowicza niemiłosiernie. Pod koniec sezonu może uważniej rozejrzeć się po okolicy. I oto przypomina sobie, że na łąkach rośnie olbrzymi dąb. Niewiele myśląc, oznajmia wszystko znoszącej rodzinie, że po obiedzie organizuje akcję „Mierzenie dębu”. W której to akcji wszyscy wezmą udział, prawda?
Zaopatrzeni w miarki, centymetry i notesy ruszamy na pola. Z obliczeń wynika,
że dąb (w pasie dwa sążnie, korona rozłożysta na 15) liczy sobie około trzystu lat. Zobaczył pewnie w życiu nie jedno, ale tacy działkowicze jak my to musi być dla niego zagadka.
W pewnej chwili widzimy jak po miedzy dziarsko pomyka Jędruś. – A co tu pan, panie Marku, robi? – pyta bez pardonu. – A dąb mierzymy sobie, panie Andrzeju
– odpowiada niczym nieskonsternowany tata. – Panie Marku, pan by wszystko wycinał! Ale że za dąb pan się weźmie to nigdy bym nie pomyślał!
Oto co znaczy wyrobić sobie opinię.

1 komentarz: