x

x

niedziela, 18 września 2011

Portrety (3)

Szalona Mary

W każdej wsi bywa tak zwany głupi Jasio. I nie inaczej jest u nas. Ale ponieważ X rości sobie prawo do bycia oryginalną, to zamiast Jasia mieszka w niej Mary.
Szalona Mary.

Mary ubiera się, najogólniej rzecz ujmując, kolorowo. W Hollywood taki styl nazywają ostatnio boho-chic – według trendsetterów jest to połączenie barwnej mody hippisów, luzu surferów i oryginalności artystycznej bohemy.
W rzeczywistości wygląda to tak, jakby delikwent na oślep wziął z szafy pierwsze lepsze ciuchy i założył jedne na drugie. Tak... Mary – jakby ją dobrze wypromować – mogłaby zostać chodzącą reklamą boho-chic. Odważne kolory, koronki obok strechu, dzwony zestawione z fularem à la Słowacki i warstwowo założone koszule, kamizelki, t-shirty, w kolejności od najkrótszej do najdłuższej. Ba, Mary nie naśladuje ślepo wielkich gwiazd, ale wnosi do stylu indywidualny akcent – kokieteryjne kapelusiki (różowy, błękitny, na ogół w pastelach)
i mocny makijaż rodem z lat 80.

Z tym makijażem to zresztą odrębna historia. Stanowi on wypadkową tego,
jak malują się działkowiczki. Szalona Mary zawsze coś od nich wycygani:
a to ogryzek szminki, a to złamaną kredkę do oczu, a to kończące się cienie
do powiek – w kolorach od sasa do lasa. A wzrok ma sokoli, więc wypatrzy
je nawet na dnie torby ze śmieciami, która grzecznie czeka przed płotem
na wywiezienie.

A następnego dnia w pełnym make-upie i nowym kapeluszu wyszperanym gdzieś na strychu paraduje do kościoła. I wołając z daleka „Dzień dobry kochanieńka”, z dumą, kolorowa jak papuga, prezentuje, co wyczarowała
z działkowych resztek. Że też te miastowe marnują taaakie rzeczy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz