x

x

czwartek, 14 lutego 2013

Młyn



Kolejne doniesienia z lokalnej prasy: problem rozpadającego się młyna
w Woli Życkiej trwa. Właścicielki budynku nie chcą ani w niego inwestować,
ani go odnowić, ani rozebrać. A bez ich zgody władze gminy mają związane ręce. – Właścicielki młyna mieszkają w Puławach. W ubiegłym roku kilkakrotnie zwracaliśmy się do nich o usunięcie pokrycia dachowego, bo blacha fruwała
w powietrzu. Przyjechały i to zrobiły. Dalszego odzewu nie mamy – tłumaczy Stanisław Kostyra, wójt gminy Trojanów, w rozmowie z „Kurierem Garwolińskim”. – Działka z młynem oraz stawy po drugiej stronie ulicy należą
do tych pań. Występowaliśmy do nich z zapytaniem, czy są zainteresowane wyrobieniem sobie prawa wodno-prawnego. Nie były zainteresowane.
To jest własność prywatna i nie mamy wpływu na to, co się dzieje na działce
– rozkłada bezradnie ręce.
A dzieje się dużo: wiejska kawalerka spotyka się tu na popijawę, nie bacząc
na stan budynku, który lada chwila może się zawalić. – Młyn jest po kawałku rozbierany, giną części metalowe – mówi sołtys Woli Życkiej.
Dodajmy, że to nie jedyny młyn-rudera w okolicy. Drugi, w równie fatalnym stanie, znajduje się w sąsiedztwie ośrodka w Jabłonowcu.
Szkoda, że takie rzeczy się marnują. Gdyby człowiekowi dane było mieć podobny młyn, chuchałby i dmuchał na niego i nie dał zrobić krzywdy. Tymczasem prawowici właściciele totalnie ignorują to, co dostali od losu.
Jeśli tak w Polsce dba się o własność swoją, to czemu dziwimy się,
że nikt nie dba o własność cudzą?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz