x

x

wtorek, 16 lipca 2013

Trzy legendy

Niedaleko naszej działki leży wieś Podebłocie. Mieszkańcy z pokolenia na pokolenie przekazują sobie legendę o istniejącym tu niegdyś średniowiecznym grodzisku, zwanym zamczyskiem. A że w legendach zawsze tkwi trochę prawdy, więc i tym razem okazało się, że ludowe bajanie wcale nie było wyssane z palca: w 1981 roku archeolodzy Uniwersytetu Warszawskiego natrafili na resztki osady z VIII wieku. Wśród znalezisk były też gliniane tabliczki pokryte znakami przypominającymi pismo runiczne. Na jednej udało się odczytać litery greckie IXH, na drugiej IXS, co znaczy Iesos Christos Nika (Jezus Chrystus Zwyciężaj) i Jezus Chrystus. Tabliczki datowane są na IX wiek, a więc na sto lat przed chrystianizacją Polski.

Legend w Podebłociu jest więcej. Druga mówi o położonym wśród pól
Dole Podzwonnym. Miała tu stać kiedyś przydrożna kapliczka, która z bliżej niewyjaśnionych powodów pewnego dnia zapadła się pod ziemię. No i jeszcze ta o Trupiej Górze, kopcu, który usypali Tatarzy nad ciałami wymordowanych mieszkańców wsi.

Tyle podań. Z ciekowstek: na przełomie XIX i XX wieku w majątku Podebłocie należącym do Ludwika Szmideckiego działał dość znany w Królestwie Polskim zakład, który z torfu produkował proszek dezynfekcyjny, klozetowy i wojłok roślinny używany w budownictwie. Zakład musiał całkiem nieźle prosperować, bo proszki eksportował do Moskwy, Petersburga i Odessy. Produkty były tak cenione na Wschodzie, że rząd carski sfinansował nawet budowę kolei nazwanej później Nadwiślańską Żelaznodrogową Koleją (istnieje do dziś – to trasa na Dęblin). Za swoje produkty właściciele otrzymywali też medale na wystawach w Petersburgu i Paryżu. No i prawdopodobnie proszek opatentowali, bo zachowała się liczna korespondencja z biurem patentowym.

Jak to czasem pozory mylą – niewielka miejscowość z wielką historią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz