x

x

wtorek, 21 stycznia 2014

Do poczytania

Są książki, których nie można wertować byle gdzie. Inaczej do nas nie przemówią, nie zarażą klimatem. Weźmy takiego Turgieniewa.
Gdzie indziej zatopić się w "Zapiskach myśliwego" jak nie na wsi?

Trzeba wyjść o zmroku na łąki, by wyobrazić sobie barwy i zapachy opisane
w "Jermołaju i młynarce":

"Słońce zaszło, w lesie wszakże jeszcze jasno, powietrze świeże
i przezroczyste; ptaki gwarzą jak najęte, młoda trawa lśni wesołym blaskiem szmaragdu... Czekacie. Głąb lasu stopniowo ciemnieje; purpurowe światło zorzy wieczornej ślizga się powoli po korzeniach i pniach drzew, wznosi się coraz wyżej, od dolnych, prawie jeszcze nagich gałązek, ku nieruchomym, zapadającym w sen wierzchołkom... Oto już i same wierzchołki przygasły; rumiane niebo nabiera barwy granatu. Wzmaga się zapach leśny; powiało z lekka ciepłą wilgocią; wiatr zerwał się i zamarł tuż przy was."

Trzeba znać taką rzeczkę jak nasza, by dostrzec urok Isty:

"Niewielka ta rzeczka wije się nadzwyczaj kapryśnie, pełznie jak wąż, nawet na przestrzeni pół wiorsty nie płynie prosto, miejscami, jeśli patrzeć z wysokości stromego pagórka, widać ją chyba na dziesięć wiorst z jej groblami, stawami, młynami, warzywnikami otoczonymi łozą i bujnymi sadami. (...)
Małe kuliki-piaskowce ze świstem przelatują wzdłuż kamienistych brzegów poprzerzynanych zimnymi, przezroczystymi strumykami; dzikie kaczki wypływają na środek stawów i oglądają się ostrożnie; czaple sterczą w cieniu,
w zatoczkach pod urwiskami...".

Trzeba... być zapalonym myśliwym, a przynajmniej cierpliwym podglądaczem dzikiej zwierzyny, by przebrnąć przez szczegółowe opisy polowań. Ale to już inna historia.


Tymczasem przetrząsam bibliotekę w poszukiwaniu podobnych dzieł, które można by zabrać na działkę, gdy tylko rozpocznie się sezon. Opowiadania Czechowa, "Wojnę i pokój" Tołstoja? Dziwnie sami Rosjanie pchają się pod rękę. Chyba żeby podpytać sąsiadów, może mają swoje typy?

Tak zrobił pewien Amerykanin Todd Bol. Zbudował niewielki domek
(wielkości dużego karmnika dla ptaków), wstawił do niego kilka książek
i umocował przy furtce. Zasada: każdą pożyczoną książkę trzeba zastąpić inną, ale o podobnej tematyce. Zgodnie z optymistycznym scenariuszem,
Todd zakładał, że minibiblioteczka przyciągnie sąsiadów, zachęci ich do czytania i sprawi, że wreszcie będzie można pogadać nie tylko o pogodzie.
Wyszło? Wyszło. W Stanach akcja ma już setki tysięcy fanów. W Polsce dopiero się rozkręca. Dla zainteresowanych: instrukcje jak zbudować domek i jakie książki wybrać można znaleźć na stronie biblioteczki.org.




Zdjęcia: Wydawnictwo Zysk i S-ka, www.sustainabilityatspu.wordpress.com, www.upload.wikimedia.org, www.wildwoodsartstudio.blogspot.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz