x

x

środa, 16 września 2015

Mchowa indoktrynacja

Ach, ci dziadkowie... Czego to nie zrobią, by uatrakcyjnić wnuczce pobyt na działce. A jednocześnie - zrealizować to, do czego nie udało się przekonać własnego dziecka.

Mama, spec od mchu, nie widząc we mnie godnego naśladowcy i kontynuatora jej dzieła, postanowiła przelać swoje nadzieje na wnuczkę i rozpoczęła zieloną edukację. A jak najlepiej uczyć? Oczywiście poprzez zabawę. Czego dowodem ten oto "mchowy" miś. Lub - jak woli Anula - "misio z mechu".




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz