Mama, spec od mchu, nie widząc we mnie godnego naśladowcy i kontynuatora jej dzieła, postanowiła przelać swoje nadzieje na wnuczkę i rozpoczęła zieloną edukację. A jak najlepiej uczyć? Oczywiście poprzez zabawę. Czego dowodem ten oto "mchowy" miś. Lub - jak woli Anula - "misio z mechu".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz