x

x

poniedziałek, 16 maja 2016

Tak blisko

To raptem 100 kilometrów za miastem, a czasem czujemy się jak na odludziu rodem z Kanady czy Alaski. Wszystko za sprawą zwierzyny. Nie ma weekendu, by nie spotkać sarny, lisa, zająca. W dzień nad polami krążą bieliki, pod wieczór wśród mgieł ścielących się nad rzeką można wypatrzyć czaple. Dzięcioł - jak na wyciągnięcie ręki - wspina się pod drzewie, świergotek tuż obok leżaka dziobie ziemię. I tylko bobry ukrywają się w chaszczach nad wodą. Ale że są, to wiemy po obgryzionej korze i zwalonych pniach drzew. Dobrze wiedzieć, że miasta nie zagarnęły jeszcze całego świata.

fot. pixaby.com

Błotniak stawowy, fot. Bogumił Kozłowski

Dzięciołek, fot. Bogumił Kozłowski

Podlotek tracza nurogęsi, fot. Bogumił Kozłowski

Szczygieł, fot. Bogumił Kozłowski
Tutaj szalały bobry. Że też chciało im się wdrapywać na skarpę po kilka cienkich sosenek... fot. Karol Strugała
PS. Wiedziałam, że w czasie okupacji Krzysztof Kamil Baczyński, zajmując się dorywczą pracą, malował szyldy. Ale dopiero niedawno odkryłam jego uroczy obrazek przedstawiający jelonka. Poeta namalował go na niepozornej, mniejszej od kartki pocztowej akwareli. Zwierzątko stoi na śniegu i wznosi głowę ku niebu. Na odwrocie jest zapisana data "AD. 1942", sygnatura "KKB" oraz słowo "Melibee".

fot. blog.polona.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz