x

x

niedziela, 17 kwietnia 2016

Co ma rzepa do ogniska

Grunt to się dogadać. Rozmawiamy w piątek na czacie:
- Kupiłem świeże warzywka - chwali się Karol. - Tylko jakbyś mogła jeszcze rzepę kupić,
bo zapomniałem.
- Rzepę? Po co ci rzepa? - dziwię się.
- Na rozpałkę :P - odpowiada Karol i właściwie nie dziwię się jego ironii, bo jak inaczej odpowiedzieć na głupie pytanie? No przecież wiadomo, że rzepa jest do jedzenia, nie?
- Ok, poszukam - kapituluję.
Po godzinie.
- Nie ma rzepy - oświadczam.
- Jak to nie ma rzepy??? - dziwi się Karol.
- No nie ma, bo chyba jeszcze nie ta pora. Jest papryka, pomidory, cukinia, kalarepa...
Może kalarepę wolisz?
- O matko! Rzepa - gazeta!!! Rzeczpospolita.

Komedię pomyłek można wytłumaczyć tym, że o Rzepie Karol wspomniał tuż po informacji o warzywach. Że nie używa interpunkcji oraz wielkich i małych liter. Że w ogóle nie pamiętam, kiedy ostatni raz czytał
tę gazetę. Albo że trafił na mało rozgarniętego rozmówcę (łagodnie mówiąc). Koleżanka skwitowała to bardziej dyplomatycznie:
- To najlepszy dowód na to, o czym myślą kobiety, a o czym mężczyźni, jadąc na działkę. Ty zachodzisz w głowę, jak tu nakarmić rodzinę. On, jak rozpalić ognisko vel grill :D I tak to się toczy od tysiącleci...

PS. A swoją drogą gazeta faktycznie przydała się na rozpałkę, bo po wymianie okien (ledwo zaczęliśmy sezon, robota wre) wszędzie walały się mniejsze i większe deseczki, ścinki, wióry. Sezon ruszył z kopyta.

pixaby.com

Nasze ognisko na "plaży". Pierwsze palenie tego sezonu już się odbyło.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz