x

x

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Otwarcie sezonu

Kilka dni temu opowiadałam koledze, jak wygląda otwieranie działkowego sezonu. - Wiesz, wybieramy się trochę jak cyganie. Ponieważ na zimę wszystko z domku zabieramy, więc na wiosnę musimy to tam z powrotem zawieźć: pakujemy do samochodu pierzyny, poduchy, koce… - tłumaczyłam. - To prawie tak jak drzewiej bywało, gdy na lato przenoszono się do wiejskiej posiadłości - uśmiechnął się kolega. - Tylko gdzie ta “posiadłość”? - zaczęłam się śmiać. 

Ale gdy nazajutrz w piątek ruszaliśmy spod domu w dwa samochody obładowane po dach, miło było wyobrażać sobie, że oto opuszczamy miasto na długie miesiące, by cieszyć się sielskim życiem. W końcu rytm tygodnia nieco się teraz zmieni: codzienne obowiązki, skrócone do czterech dni (piątek właściwie już się nie liczy, bo po południu wyjeżdżamy), zejdą na plan drugi, a wszystkie myśli zaczną krążyć wokół pól,lasów i rzeki.

Przed domem w Warszawie. Nasz samochód...

... i samochód rodziców.
Najgorzej jest pierwszego dnia - kontynuowałam opowieść. - Kiedy nareszcie rozpakujemy samochody, pakunki zalegają cały dom i wylewają się na taras. Chodzimy wąskimi ścieżkami utworzonymi pomiędzy worami z pościelą, torbami z jedzeniem, zabawkami i narzędziami, potykając się o przeróżne drobiazgi i z niecierpliwością wypatrując fachowca, który nareszcie podłączy nam wodę. A na to wszystko co rusz zjawiają się tubylcy, którzy bez pardonu wchodzą w sam środek działkowego tajfunu, więc trzeba porządkowanie przerywać i pogadać: poznać wiejskie plotki, ponegocjować w sprawie pierwszych zleceń, ponarzekać na złe czasy i... wypić za lepsze - wyliczałam. - To też trochę jak dawniej - uparcie trwał przy swoim kolega. - Miło, że ktoś Was wita, zajrzy, zagada. I oboje się uśmiechnęliśmy.

W tym roku wszystko przebiegało po staremu: był ten sam co zawsze rozgardiasz, były powitania, były toasty. I ciepło robiło się człowiekowi na sercu, że nie czuje się obcy, że jest częścią tego miejsca. Dopiero pod koniec dnia poczuliśmy zmęczenie towarzyskimi spotkaniami. Karol przysiadł na progu i westchnął: “Strasznie męczące to otwieranie sezonu… Tyle trzeba wypić!”. 

Eh, ciężki jest los działkowicza, gdy otwiera sezon.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz