x

x

środa, 25 kwietnia 2018

Zasłyszane przeczytane

Scenka pod sklepem.
- Przerzuciłem się na Harnasia - oznajmia z dumą częsty bywalec sklepu. - Bo jest konkurs
i można wygrać pieniądze. Od początku roku już 40 zł wygrałem.
- A ile już wydałeś?
- Eee tam... Piwo jest po 2,50, a w GS’ie po 2. Jak przy niedzieli kupi się 10 piw,
to wychodzi 20 złotych. Dwie niedziele Harnaś mi stawia!
- Słowem, warto pić.
- (szeroki uśmiech zamiast odpowiedzi).
I odszedł delektować się trunkiem. Po południu leżał w rowie, smacznie chrapiąc i od czasu do czasu wstrząsany czkawką.

Jak tylko zrobiło się cieplej, od razu pobliskie rowy zapełniły się okolicznymi mieszkańcami, zagajniki ożywiły, sklepy zrobiły bardziej tłoczne. A wieczorami droga aż faluje od słaniających się na boki uczestników całodniowej libacji. Trzymają się kurczowo swoich rowerów. Rowery prowadzą ich do domu. Zawsze zachodzę w głowę, jak to robią, że nie błądzą i choć rzuca
ich na boki, jakimś cudem trafiają pod własny dach. Wyjaśniła mi to pewna mądra książka.  

fot. Pinterest

"W głowie jeszcze mu zabawa wirowała, muzyka mu grała, to sobie i przytupnął o drogę jak o deski
w remizie (...). I droga słowem mu się nie użaliła, że ją budzisz. I ani nie śmiała cię pogonić.
Szła krok w krok pod twoimi stopami, razem z tobą jak twój wierny pies. Przystanąłeś, to i ona przystanęła. Mogłeś iść w tę i w tamtą stronę, i nie wiadomo w którą, i nawet z powrotem na zabawę wrócić, zawracała z tobą. I była od brzegu do brzegu twoja. Jak dziewczyna na sianie, w pierzynie pod tobą. Noc mogła być czarna, że oko wykol, a ty spity jak świnia. Mogłeś mieć raz niebo nad głową, raz ziemię, a raz nic nie miałeś, może nawet Boga, bo gdzie by Bogu chciało się nad pijanym czuwać. A droga cię nie opuściła. Niechby cała ziemia jak ogier wierzgała pod tobą i chciała cię ze swojego grzbietu zrzucić. To cię drzewo czasem przytrzymało, czasem słup czy figura. A nie, to zwaliłeś się, poleżałeś wstałeś i poszedłeś dalej. Nie na nogach, to na czworakach. Albo wcale nie wstawałeś. Aż cię dopiero ptaszki w przydrożnych akacjach, niczym chóry anielskie, nad ranem budziły. A gdy nie wiedziałeś gdzie jesteś, to sama droga do chałupy cię doprowadziła jak twój
Anioł Stróż."

Wiesław Myśliwski, "Kamień na kamieniu"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz